RECEPTA NA SPALENIE TŁUSZCZU.
JADŁA TO I SCHUDŁA 42 KG.



Historia Edyty jest oparta o historię Edyty Brzezickiej, autorki bloga http://kilogramy-edyty.pl/

Masz dość otyłości? Próbujesz wszystkiego, ale nie możesz schudnąć? Zrzucasz z trudem kilka kilogramów, a po dwóch tygodniach znów ważysz tyle co wcześniej? Nie mieścisz się w ubrania, które kupiłaś pół roku temu? Jesteś tak zrezygnowana, że trudno Ci ponownie znaleźć motywację, żeby w ogóle zacząć?

Nie jesteś jedyna. Są nas tysiące. Edyta również przechodziła ten koszmar dziesiątki razy.
Tym razem znalazła jednak inny sposób.
"Dziękuję, że mnie obgadywałyście. Bez tego by mi się nie udało!"
„Dziękuję wszystkim tym, którzy przez lata naśmiewali się z mojej tuszy, gdy myśleli, że nie słyszę. Koleżankom obgadującym mnie za plecami. Wszystkim mężczyznom, którzy ukradkiem spoglądali na ładniejsze koleżanki, gdy wychodziliśmy gdzieś razem. Gdyby nie oni, nadal byłabym gruba!“ mówi Edyta, która schudła 42 kg. Na swej drodze do atrakcyjnej, szczupłej sylwetki przetestowała wiele różnych diet, ale najprostszy sposób okazał się tym najskuteczniejszym. Edyta opowiedziała o tej metodzie, nie pomijając żadnych szczegółów, np. tego, jak dzięki niej zapobiegła wystąpieniu efektu jojo. Oto jej niebywale wciągająca, pełna emocji historia...

Nigdy nie byłam typem szczupłej modelki, ale nie odstawałam za mocno od średniej u koleżanek. Nie wyglądałyśmy źle, ale zawsze w szkole czy w firmie było kilka dziewczyn, za którymi wszyscy faceci się oglądali. Nie należałam do nich, dlatego zawsze chciałam schudnąć, ale nigdy nie przyłożyłam się do tego porządnie. Najczęściej po kilku dniach ostrej głodówki nie mogłam powstrzymać apetytu i wszystko co zrzuciłam wracało. Gdy poznałam swojego przyszłego męża, Michała, odpuściłam sobie odchudzanie w ogóle (po co, skoro on mnie kocha taką jaka jestem, myślałam) Rozsądek odzyskałam dopiero gdy doszło do mnie, że zrobiłam się naprawdę gruba.


Gdy poznałam Marka, odpuściłam sobie, a rozsądek odzyskałam, dopiero gdy uświadomiłam sobie, że zrobiłam się naprawdę gruba.

Jesteśmy razem od ponad 8 lat i mamy trójkę pięknych dzieci. Ale coś zawsze było nie w porządku. Żyliśmy, jak to mówią, „niby razem, a osobno“. Michał mieszkał w swojej kawalerce, dużo pracował, jeździł w delegację, zostawał po godzinach i jedynie odwiedzał mnie od czasu do czasu.

Nie rozumiała dlaczego ojciec ich dzieci nie chce się oświadczyć
Widziałam go rzadziej niż znajomych z osiedla obok. Właściwie od początku czekałam, aż mi się oświadczy. Wydawało mi się to naturalne. Nie staję się coraz młodsza, jeśli wiecie co mam na myśli.


Kiedy wreszcie się oświadczy? To było moje marzenie!

Gdy zaszłam w pierwszą ciążę, myślałam, że teraz to już pewne. Właściwie z każdymi odwiedzinami spodziewałam się, że to się stanie. Michał nadal tylko mnie odwiedzał, a ja na niego czekałam...



Gdy urodził się nasz najstarszy syn, byliśmy bardzo szczęśliwi. Otoczył mnie opieką i pomagał we wszystkim. Żyliśmy niemal jak małżeństwo. Czułam, że nas kocha, ale to był jego własny, szczególny rodzaj miłości. Czułam, że coś jest nie tak, chociaż nie potrafiłam powiedzieć co.



Na trzecie urodziny naszego syna postanowiliśmy, że wyjedziemy na wakacje. Woda, słońce, dobre jedzenie, dobre wino i piasek. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam na wakacjach.



Wybraliśmy 11 dni na greckiej wyspie Kos. Ładny hotel, ciepłą plażę z drobnym białym piaskiem i pełne wyżywienie, pogoda dopisała. Było idealnie.

Siedzieliśmy wtedy w restauracji z widokiem na ruchliwą uliczkę prowadzącą na plażę. Ja kończyłam swój posiłek. Michał zjadł wcześniej i rozglądał się po okolicy z uśmiechem.



Nie zwróciłam na to uwagi, dopóki nie zauważyłam, że przygląda się jednej dziewczynie.



Nic nie powiedziałam, ale postanowiłam obserwować dalej. Coś we mnie zadrżało. Zakochał się? Ale później zmienił obiekt swoich obserwacji i zaczął patrzeć na kolejną przechodzącą dziewczynę, a potem kolejną i kolejną – bez końca!



Byłam wściekła! Próbowałam zagadywać, on niby odpowiadał, ale wiedziałam, że jego myśli są gdzie indziej. Ja i syn mogliśmy dla niego nie istnieć.


Nagle dotarło do mnie, że podobały mu się tylko szczupłe dziewczyny!

Nie chciałam wyjść na głupią zazdrośnicę, więc próbowałam się uspokoić zrozumieć sytuację. Może kocha się w blondynkach. Niee, nie wszystkie były blondynkami. Mimo szumu w głowie szybko zrozumiałam, że wszystkie te dziewczyny, które obserwował, miały tylko jedną wspólną cechę – były dwa razy szczuplejsze niż ja! Ta myśl trafiła we mnie, niczym piorun. On po prostu lubi chude dziewczyny! Może właśnie dlatego nasz związek tak wygląda??

Michał nigdy nie mówił, że nie podoba mu się to jak wyglądam. Nigdy nie prosił, żebym schudła, nic z tych rzeczy, nawet nie zasugerował.

Ale małżeństwa też nie proponował, a to właśnie tego chciałam najbardziej.
Przez wakacje przytyła 11 kg. Zaczęła szukać sposobu by schudnąć
Przez te myśli byłam bardzo zdenerowana, a ze stresem pomagał mi radzić sobie bufet – all inclusive, jesz, ile chcesz. Przez te 10 dni które zostały jadłam za troje.

Po powrocie z wakacji weszłam na wagę i byłam w szoku. Wraz z opalenizną z Grecji przywiozłam 11 kg. Zaczęłam wyklinać Michała, żeby naprawił wagę! Byłam na skraju załamania nerwowego.

Zaczęłam szukać w internecie informacji o odchudzaniu, ale kilka tygodni później dowiedziałam się, że znów jestem w ciąży! Moje wakacje były owocne pod każdym względem. Oczywiście w tym stanie przestałam myśleć o odchudzaniu, myślami byłam gdzie indziej...
Tak czy inaczej podejrzewałam, że Marek nie kochał mnie jako kobiety.

Nie mogłam przestać myślę o tym, że Michał nie kochał mnie jako kobiety. Omal nie zdecydowałam się na aborcję. Całe szczęście, że Michał kategorycznie zabronił mi nawet o tym myśleć.



I tak urodziło się nasze drugie dziecko, kolejny syn. Ta sama historia, tylko kilka lat później. Michał uznał ojcostwo, otoczył nas opieką, miłością i poświęcał nam uwagę. Ale tylko, gdy był blisko. W mieszkaniu nie było żadnych jego rzeczy oprócz szczoteczki do zębów, więc ja skupiałam się na dzieciach, to był mój sposób na radzenie sobie z sytuacją. Moja twarz zaczęła robić się czerwona, ręce były napuchnięte, brzuch – byłam pewna, że już nigdy nie zobaczę jak wyglądają moje mięśnie na nim.


Ważyła 95 kg. Wtedy spotkała koleżankę. Rok temu była od niej grubsza. Teraz natomiast....
Gdy przestałam karmić piersią, myśli o nadwadze zaczęły mnie na nowo torturować. Nie mogłam zapomnieć o tych wakacjach, ciągle widziałam pełne podziwu oczy Michała, krążące po ciałach wychudzonych piękności. Wciąż też nie miałam obrączki na palcu. Nadal ważyłam 95 kg (w swojej głowie wciąż miałam wagę z początku studiów, 62 kg! Kiedy to się stało?!)


Wtedy ważyłam 95 kg. No i postanowiłam!
Postanowiłam, że czas na zmianę! Wpadłam w obsesję. Próbowałam wszystkiego: diet, co najmniej kilkanaście, różnych programów fitness, Jakichś plastrów, specjalnych masaży itp. itd. Niestety albo nie pomagały wcale albo jedynie tymczasowo – jak tylko kilogramy zniknęły, zaraz wracały jak bumerang. Zaczęłam tracić nadzieję. Ciężko mi się spało nocami. Czułam, że przegrywam życie.

Pewnego dnia spotkałam Martę w piekarni. Poznałam ją gdy rodziła mojego drugiego syna. Ona była wtedy w ciąży z pierwszym dzieckiem. Na początku myślałam, że to jakaś wariatka chce się przywitać. W ogóle jej nie rozpoznałam, bo wtedy była nawet cięższa ode mnie a teraz zrobiła się niemal 3 razy mniejsza niż po porodzie!!!

„Niemożliwe!“ – wykrzyknęłam, zamiast się z nią przywitać. Gardło ścisnęła mi...chyba zazdrość. „Wow, co się stało?“ W głębi duszy liczyłam na to, że jest na coś chora (długo zastanawiałam się, czy to napisać)

„Hehe, no cóż, przestałam słodzić herbatę i popatrz“ – odpowiedziała śmiejąc się. Nie wiedziałam, czy żartuje czy mówi poważnie. Ekspedientka zapakowała jej dwa pączki.

„Jezu wszystko OK? Ja próbowałam sportu, głodówek, sauny i innych głupot, próbowałam już wszystkiego! W tydzień lub dwa mogłam schudnąć maks 3 kg, a potem przybywało mi z powrotem 5 kg!“ Ze skrajnych emocji prawie się rozpłakałam, dobrze to pamiętam, bo ludzie w sklepie, zaczęli się na mnie gapić. „Gruba znowu świruje” pomyśleli pewnie.

„Edyta, jakie głodówki, jakie sauny, czyś ty zwariowała? Zróbmy tak. Chodźmy do mnie, pogadamy. Możesz teraz, masz chwilę? Mój mąż jest teraz w pracy, napijemy się herbaty i porozmawiamy. Zrobię nam jakiś lunch, zostawię te pączki dla męża i powiem Ci o co w tym chodzi“, zawołała Anka, uśmiechając się do mnie z jakimś chytrym błyskiem w oku. „Wszystko ci opowiem”
„Edyta, jakie diety, jakie sauny, czyś ty zwariowała?“
Bezwiednie się zgodziłam. Czułam się dziwnie, jakbym wpadała w ręce jakiejś sekty, ale byłam tak zrezygnowana, że nawet nie wiem kiedy zdecydowałam się pójść. Nie myślałam.

Marta schudła 37 kg praktycznie w 4,5 miesiąca, jak tylko przestała karmić piersią. Nie była na jakiejś niskokalorycznej diecie, nie robiła sobie głodówek i nie chodziła na siłownię. (chociaż zaczęła pod koniec, jak mówi – żeby nie stetryczeć w domu przy dziecku) Jej styl życia się nie zmienił i niczego sobie nie odmawiała.
Koleżanka schudła 37 kg w 4,5 miesiąca. Sposób był śmiesznie łatwy

Jej ciało zrobiło się smukłe jak u młodej dziewczyny. A co jeszcze dziwniejsze utrata tak ogromnej nadwagi nie zostawiła żadnych rozstępów na jej skórze. Przyszło mi do głowy, że Michał na pewno z chęcią by sobie na nią popatrzył. Przełknęłam gorzko ślinę.

Cała się trzęsłam, gdy opowiadała, z jaką łatwością to wszystko osiągnęła. Jakież łatwe i bezpieczne mogło być odchudzanie dla każdej kobiety. To co opowiedziała brzmiało jak bajka.

Aż za dobrze pamiętam piekło przez jakie przechodziłam, próbując zrzucić znienawidzone kilogramy. To był koszmar! Pamiętam, w jaką depresję popadałam na diecie i ciągłe kłótnie z Michałem. Moje załamania nerwowe i jak zaczynałam jeść wszystko bez opamiętania, gdy zboczyłam z kursu. Nie byłam w stanie utrzymać się na diecie. Żadna nie działała.

Uświadomienie sobie, że to wszystko było bez sensu, a odchudzać trzeba się inaczej, było wręcz przygnębiające. Było mi siebie żal, ale otrząsnęłam się z tych myśli, bo teraz wiedziałam już dokładnie, co musiałam zrobić.

A teraz słuchajcie uważnie tego, co powiedziała mi Marta!


Nie możesz schudnąć, bo źle rozumiesz jak działa organizm. Dieta jest dla Ciebie karą, a oczekiwanie na każdy kolejny posiłek – koszmarem.

Natomiast organizm nie działa w sposób jednolity. Zupełnie inaczej reaguje o każdej porze dnia. Kiedy czuje, że „jest na diecie” broni się – to naturalne. W końcu chcesz zniszczyć jego część – w tym przypadku tłuszcz.

Są jednak stany, w których organizm CHCE chudnąć. To stany podwyższonego metabolizmu, gdy organizm czuje, że musi się pozbyć nadmiaru, który mu przeszkadza.

Żeby osiągnąć ten cel należy jeść...smacznie, ale trzeba też zrobić coś innego. Trzeba wprowadzić organizm w odpowiedni stan rano, w południe i wieczorem. Marta używała do tego trzech kapsułek.

Rano, gdy organizm potrzebuje kopniaka do walki, brała żółtą kapsułkę – z imbirem, kurkumą, garcinia cambogia i białą fasolą.

W południe, gdy spalanie tłuszczu wchodziło w główną fazę, brała kapsaicynę – czerwoną.

Kapsaicyna przyspiesza metabolizm, wspomagając spalanie tłuszczu

Co ciekawe większość pożytecznych właściwości kapsaicyny odkryto jeszcze w Ameryce Południowej, przez mieszkańców tych obszarów, którzy za pomocą chili poprawiali trawienie potraw. To samo dzieje się w Indiach i Tajlandii, gdzie na stołach znajdują się nawet małe papryczki chili, przeznaczone do zagryzania między posiłkami. Wiele wieków później dietetycy uznali chili za jedną z najlepszych metod na naturalne przyspieszenie metabolizmu.

Wieczorem, gdy należało oczyścić organizm z toksyn i zablokować odkładanie tłuszczu, brała zieloną mieszanię acai, zielonej herbaty i jakiegoś zioła.

Na miejscu Marta dała mi jedną, czerwoną tabletkę. Od razu poczułam w brzuchu przyjemne, chociaż dość dziwne gorąco.

„Oto sekret mojej szczupłej sylwetki. Trójwymiarowy system atakowania tłuszczu“ – powiedziała Marta. Pokazała mi opakowanie z kolorowymi tabletkami, które połknęła i popiła wodą. Następnie wyciągnęła składniki na lunch, na widok którego zaczęła mi lecieć ślina.”
„Sama to zrobiłaś?”
„Nie, zrobili to za mnie. Ja się na tym nie znam. Nazywa się to Keto Slim Fast – powiedziała Marta. Pokazała mi katalog przepisów.

„Przecież to są normalne posiłki takie jak ja gotuje” - odparłam

„Nie do końca. Masz rację, to są zwykłe produkty które kupisz tanio w każdym sklepie, ale są złożone tak, że są dla Ciebie zdrowe i nie mają wielu kalorii, a mimo to chcesz je jeść. Próbowałam diet pudełkowych – jednego dnia przysłali mi pół jabłka. Na czymś takim nie da się wytrzymać. To co masz tutaj jest ZUPEŁNIE inne”

 

Trzeba to jeść trzy razy dziennie - każdą tabletkę o innej porze. Każda dopasowana do dobowego cyklu pracy organizmu. Wystarczy też trzymać się przepisów, a wtedy kalorie, które zjesz w ciągu dnia, nie odłożą się w formie tłuszczu w twoim organizmie. Możecie to sobie wyobrazić? To sen!



„To nie może być prawda! Czy to naprawdę takie proste?“ – wymamrotałam.

„Możesz wierzyć albo nie, twój wybór. Jeśli lubisz wyzwania, to proszę bardzo, możesz skomplikować sobie życie, jak tylko chcesz. Chciałaś wiedzieć, jak ja to robię, no to ci powiedziałam. Teraz wszystko zależy od ciebie. Nie jestem sprzedawcą, nie mam interesu w tym, żebyś to kupiła. Spróbuj, jeśli chcesz, albo pij dalej wodę, jeśli nie chcesz, jak dla mnie możesz w ogóle przestać jeść. Dokładkę?“ – zapytała Anka, pokazując na patelnię, na której parowało jeszcze leczo.

„Nie, dzięki. Chyba powinnam już wracać do domu.“
W tamtym momencie nie miałam pojęcia, że te 1,5 godziny wywróci moje życie do góry nogami...
Wymieniłyśmy się numerami telefonów i poszłam do domu. Spędziłam u Marty1,5 godziny. W tamtym momencie nie miałam pojęcia, że wywrócą one moje życie do góry nogami...

Zdeterminowana popędziłam do domu. Natychmiast włączyłam komputer i zamówiłam Keto Slim Fast na stronie, którą zapisała mi Ania. 3 dni później dostałam upragnioną przesyłkę i zaczęłam moją przygodę!

Weszłam na wagę. Pokazała 96,3 kg . Od tamtego ranka, każdy dzień zaczynałam żółtej tabletki. Potem czerwona i zielona. Zaczęłam też robić posiłki z książki. Wybierałam te które mi odpowiadały.

Następnego dnia znów weszłam na wagę – 96,5 kg. 200 gram więcej! Powiedzieć, że byłam zawiedziona, to jak nic nie powiedzieć. Zaczęłam panikować.

Wydzwaniałam do Marty.

„Edyta, uspokój się. To normalne. Organizm na diecie nie wie co się dzieje, szaleje. Waga zaczyna spadać po 4-5 dniach. Po prostu rób to co masz w instrukcji i zapomnij o wadze przez kolejne 5 dni, a sama się przekonasz“ – odpowiedziała intrygująco.

No więc robiłam to dalej. Żółta, czerwona, zielona. Nie wprowadziłam żadnych drogich produktów do mojej diety, tylko brałam 3 tabletki dziennie i z grubsza trzymałam się przepisów - a były pyszne, więc nie było z tym problemu. Tak bardzo chciałam wiedzieć, co się wydarzy. Nadal nie wierzyłam w to, że zacznę chudnąć bez wprowadzania większych zmian w diecie czy stylu życia. W zasadzie to przeszłam nad tym do porządku dziennego. Co będzie to będzie.

Szóstego dnia podeszłam do wagi, nogi trzęsły mi się z wrażenia, weszłam na nią i zamknęłam oczy. Bałam się sprawdzić, ale po kilku sekundach, błyskawicznie otworzyłam oczy. Waga pokazała 92,3 kg.
Schudłam 4 kg i 200 g w ciągu pierwszych 5 dni i to bez ćwiczeń.
Ten pierwszy wskaźnik sukcesu wyrył się w mojej pamięci na zawsze. To było cudowne! Serce waliło mi w piersi i ledwo mogłam oddychać przez nagły przypływ emocji! Udało mi się!!!

Moje menu w następnym tygodniu wcale nie różniło się od typowego. Tak przywykłam do nowej książki kucharskiej, że zaczęłam nawet rozsyłać przepisy znajomym na Facebooku.

Zabroniłam sobie sprawdzać wagi, ale nawet bez niej czułam, że się kurczę. Czasami czułam przyjemne uczucie ciepła w ramionach, na brzuchu i w udach. Miałam mnóstwo energii, której brakowało mi od dawna. Zniknęło towarzyszące mi nieustannie uczucie zmęczenia.

Gdy tydzień później weszłam na wagę, omal nie zemdlałam. Pokazała 88,4 kg. Co oznaczało, że schudłam kolejne 4 kg w tydzień.
W ciągu 12 dni zrzuciłam prawie 8 kg!
Tylko wyobraźcie sobie, że nagle stajecie się wiele kilogramów szczuplejsze. Wyobraźcie sobie to uczucie. Jakie to wspaniałe, gdy lubi się swoje ciało. Wtedy zrozumiecie, co czułam w tamtym momencie.

Oczywiście zauważyłam, że ubrania na mnie wiszą. Ale nie miałam pojęcia, że schudłam aż 8 kg w mniej niż 2 tygodnie, po prostu nie wierzyłam własnym oczom!

To było dwa dni przed przyjazdem Michała. Gdy wyobraziłam sobie reakcję Michała na zmiany, czułam, jakbym dostała skrzydeł i chciałam odlecieć. Dzieci nie mogły się doczekać, kiedy tata wróci z prezentami, które zawsze przywoził im z podróży.

W dniu powrotu Michała przygotowaliśmy uroczystą kolację i kilka wspaniałych posiłków, a ja nawet upiekłam jego ulubione ciasto, którego nie robiłam od bardzo dawna. Już się nie bałam jeść słodkości!

Michał przyjechał, kiedy nakrywaliśmy do stołu. Na dźwięk otwieranych drzwi dzieci pobiegły do korytarza, by przywitać się z tatą.

Drzwi otworzyły się na oścież, a Michał stanął na progu z gigantycznym bukietem kwiatów i zabawkami dla dzieci. Dzieciaki skoczyły na tatę, a on spojrzał ponad ich głowami i rozdziawił usta ze zdziwienia. Zabawki wypadły mu z rąk. Kwiaty też.

Dzieci skakały z radości, oglądając swoje prezenty (figurka Spidermana i samochód sportowy kabriolet), a Michał tymczasem nie mógł oderwać ode mnie wzroku, schylił się, żeby podnieść kwiaty.

Kilka sekund później staliśmy sami w korytarzu. Michał nadal trzymał w dłoniach kwiaty, jak zaczarowany. Wybuchnęłam śmiechem i wzięłam bukiet z jego rąk.

„Coś nie tak? Wchodź!“
„Ty... Co się z tobą stało... Wyglądasz jakoś inaczej...to znaczy dobrze!“ Michał nie mógł dojść do siebie.
„Zamierzasz mnie pocałować, czy będziesz tylko tak stał?“

Michał nagle złapał mnie, uniósł w powietrze i zaczął obsypywać pocałunkami, a ja nie przestawałam się śmiać. Promieniałam z radości, widać było, że bardzo mu się podoba, jak wyglądam .

„Wystarczy, postaw mnie na ziemię, chodźmy umyć ręce i zjedzmy kolację!“

Wieczorem Michał był jakiś spięty, a kiedy położyłam już dzieci spać, rzucił się na mnie, jakby to był nasz pierwszy raz. To była gorąca noc płomiennego seksu. Nie mogłam sobie przypomnieć, kiedy ostatnio czułam, że tak mnie pragnie. Kompletnie wykończeni zasnęliśmy o świcie.

Następnego ranka Michał zaproponował, żebyśmy całą rodziną wybrali się na wycieczkę nad morze na 10 dni. Udało im się podpisać jakiś ważny kontrakt w pracy i w nagrodę dostali kilka dni wolnego i premię. Troche się bałam, że nie będę w stanie utrzymać się przy odchudzaniu i znowu wrócą mi kilogramy, ale pojechałam.

Byłam przeszczęśliwa, to były najpiękniejsze chwile w moim życiu!

W tamtym czasie pracowałam jako konsultant do spraw księgowości w kilku firmach i głównie zdalnie. Nie miałam nic pilnego w następnym tygodniu i bez problemu mogłam na tydzień wyjechać, więc zgodziłam się bez wahania. Dzieciaki były zachwycone – wiadomo: które dzieciaki nie są gdy jadą nad morze. Wybraliśmy tym razem Chorwację.

Mieliśmy apartament z dwiema sypialniami w 4-gwiazdkowym hotelu (chociaż prawdę mówiąc to takie bardziej 3 i pół gwiazdki, ale nie narzekam!) Wycieczka była all-inclusive, co było doskonałym sprawdzianem dla mojej sekretnej receptury! Bardzo chciałam też zobaczyć, jak zareaguje Michał, gdy tam dotrzemy.
Cała jego uwaga była skupiona na mnie. Tak, to było moje osobiste zwycięstwo!
Tydzień później cieszyliśmy się życiem na ciepłej plaży w Chorwacji w otoczeniu niebywale czystego morza i szumu fal. Michał nie mógł oderwać ode mnie wzroku i nie odstępował mnie nawet na krok. Cała jego uwaga była skupiona na mnie. W ogóle nie patrzył na inne kobiety. Tak, to było moje osobiste zwycięstwo!

Z jedzeniem nie było żadnego problemu. Wszystkie produkty znajdowały się też w moich przepisach, więc po prostu komponowałam sobie na talerzu coś na kształt tego co jem w domu. Parę razy skusiłam się na kiełbaski, tłuste potrawki, i wino. Dużo wina. Jadłam mniejsze porcje, nie miałam w ogóle ochoty się przejadać (zwłaszcza gdy wiedziałam, co czeka mnie każdej nocy ;) ) I oczywiście nie zapominałam o codziennej dawce Keto Slim Fast .



Późnym wieczorem, gdy dzieci już spały po całym dniu zabawy i pływania, Michał i ja piliśmy wino i przytulaliśmy się na balkonie pokoju hotelowego, rozmawialiśmy i patrzyliśmy na księżyc. Potem Michał brał mnie na ręce i zanosił do sypialni, gdzie kochaliśmy się tak namiętnie, jak nigdy. Tak było każdego dnia. Myślałam, że umrę ze szczęścia!

Ostatniego wieczoru przed wylotem, stojąc na kamienistej plaży, Michał poprosił, żebym zamknęła oczy. Tak też zrobiłam. Słyszałam, jak grzebie w plecaku.

„Otwórz oczy“ – powiedział podekscytowany.

Otworzyłam. Michał klęczał na jednym kolanie przede mną. W dłoniach trzymał złoty pierścionek.
„Czy zostaniesz moją żoną?“ Na sekundę zrobiło mi się ciemno przed oczami. Przez całe 8 lat czekałam na te słowa!
Czekałam na nie każdego dnia. Marzyłam o nich i tak wiele razy wyobrażałam sobie, jak je mówi. Poczułam, że moje oczy szybko wypełniają się łzami.

„Mówisz poważnie?“ Nie potrafiłam znaleźć lepszych słów.

„Jak najbardziej! Jesteś najlepsza, najpiękniejsza i chcę, żebyś została moją żoną. Naprawdę! Nie chcę już przychodzić i odchodzić. Chcę, żebyśmy zamieszkali razem!“

Wybuchnęłam płaczem i rzuciłam mu się na szyję, szepcząc przez łzy: „Tak, będę twoją żoną!“

Gdy tylko wróciliśmy do domu, poszliśmy do ratusza i wyznaczyliśmy termin.
Zapomniałam o problemach z wagą. Nad morzem schudłam 3,5 kg w 10 dni, a co najważniejsze – kuracja tak weszła mi w krew, że niemal bez wysiłku trzymałam się założeń. Było to tak oczywiste jak poranna kawa.
Tyle się działo w moim życiu, że naprawdę kompletnie zapomniałam o moich problemach z wagą. Tym razem schudłam 3,5 kg podczas wakacji all-inclusive dzięki Keto Slim Fast . Nie chudłam już 1 kg dziennie, ale mówiąc szczerze, to nad morzem jadłam więcej niż zwykle.

Potem nie próbowałam nawet się odchudzać. Jadłam dalej Keto Slim Fast trzy razy dziennie, gotowałam z przepisów, bo weszło nam to w krew i prawdę mówiąc trochę się uzależniłam od tych smaków. Moje wcześniejsze gotowanie było bardzo zapychające, tłuste i mączne, teraz dopiero odkryłam takie smaki jak awokado czy szpinak. Nie przeszkodziło mi to zrzucić kolejnych 5 kg przed weselem .

Nasz ślub był wspaniały, poprosiłam Martę, żeby była moją świadkową, bo zdążyłyśmy się bardzo zaprzyjaźnić. Byłam jej ogromnie wdzięczna za ten niezwykle prosty przepis na odchudzanie .
Później Michał przyznał, że skrycie zawsze marzył, żebym była szczupła.
Powiedział, że moja przemiana doprowadziła go do szaleństwa. Wyznał, że skrycie zawsze marzył, żebym była szczupła, dokładnie tak jak teraz. Nigdy mi tego nie mówił, bo nie chciał sprawiać mi przykrości. To bardzo miłe z twojej strony, mężu!



P.S. Minęło 3 miesiące odkąd wzięliśmy ślub. Naszym kolejnym krokiem będzie sprzedaż obu mieszkań i kupno dużego domu, gdzie będzie nam razem wygodnie.

Teraz ważę około 54 kg, a waga utrzymuje się, choć przestałam jeść Keto Slim Fast miesiąc temu. Łącznie schudłam 42 kg a po 7 latach w związku nadal bardzo się kochamy. To wspaniałe uczucie, mówię wam, i czuję, że na to zasłużyłam!

Schudłam 42 kg i 100g. Moje marzenie się spełniało!
Moje marzenie się spełniało! Było nawet lepiej niż sobie wymarzyłam. Tak, pomógł mi łut szczęścia, kiedy spotkałam Martę. To był czysty przypadek. A ja skorzystałam z okazji.

Tego typu szanse pojawiają się w życiu każdego z nas, choć niezwykle rzadko. Wielu z nas tkwi w codziennej rutynie, pogodni za pieniądzem i nie ufa światu, przez co często nie zauważa takich szans.

Moja rada: staraj się zawsze wykorzystywać okazję: nie zmarnuj wydarzeń w swoim życiu, rozmów z ludźmi, których spotykasz z jakiegoś powodu czy historii, które czytasz, bo widać tak miało być, każdą okazję! Gdy uznasz, że to coś znaczy – nie czekaj, skorzystaj z okazji! To sekret prawdziwego, wielkiego szczęścia w życiu . Gdy wykorzystasz szansę, zobaczysz, jak twoje życie zmienia się na lepsze w sposób, o jakim nie marzyłaś.

Wysłuchawszy historii Marty, też myślałam, że to bujda. Ale i tak wypróbowałam jej sposobu, czyli Keto Slim Fast, bo nie mogę wiedzieć na pewno, dopóki nie spróbuję. Mogłam zgrywać wielkiego sceptyka, przejść nad tym do porządku dziennego, a moje życie nadal byłoby katastrofą. W najlepszym razie nic by się nie zmieniło! Poza tym nigdy bym się nie dowiedziała, że przegapiłam swoją szansę.

Dla tych, którzy postanowili zawalczyć o szczęście, urodę, atrakcyjność i szaleńcze pożądanie ze strony ukochanego, zrobię to, co kiedyś zrobiła dla mnie Marta, gdy się poznałyśmy. Pokażę wam, gdzie możecie znaleźć tę stronę producenta Keto Slim Fast, o której ona mi opowiedziała. Wystarczy kliknąć zielony przycisk. „PRZEJDŹ DO STRONY PRODUCENTA“ poniżej, a strona się otworzy. Reszta jest w waszych rękach.